Plecak, towarzysz każdego wędrowca, nieodłączny element podstawowego wyposażenia. Umożliwia przenoszenie większej ilości sprzętu i zapasów. Warto zatem wiedzieć, jak można go szybko i prosto zaimprowizować, szczególnie jeżeli do tego celu wystarczą niewyszukane przedmioty codziennego użytku.
1. Plecak „minutowy”
Jego wykonanie powinno zająć około 60 sekund, jeżeli posiadamy zgromadzone niezbędne części składowe. Tym czego potrzebujesz jest średniej wielkości worek oraz materiałowa taśma, a od biedy może być również sznurek lub linka. Przydatne będą dwie szyszki lub małe kamyczki (na zdjęciu prezentuje papierowe kulki). Przedmioty te powinieneś łatwo skompletować, nawet w warunkach terenowych. Można to wszystko znaleźć w przydrożnym rowie, na polu, a z pewnością także w śmietniku.
Do worka należy zapakować cały swój dobytek. Dodatkowo, w obu dolnych narożnikach należy umieścić także po jednej szyszce. Następnie z taśmy, w połowie jej długości, wykonuje się taką pętlę, jak zaprezentowana na zdjęciu (owinięta na nadgarstku i ściągnięta w dół, poniżej dłoni utrzymującej jej oba wolne końce). Zamykamy wlot worka pętlą i mocno go zaciskamy.
Mając zamknięty wlot worka, należy wykonać na każdej z taśm wyblinkę, dobierając wcześniej długość taśm – stanowić one będą szelki „plecaka”. Wyblinki zaciskamy na każdym z dolnych rogów worka, wiążąc je powyżej umieszczonych wewnątrz szyszek/kamieni/kulek. Plecak jest już gotowy.
Aby dostać się do wnętrza plecaka, wystarczy zdjąć go z pleców i poluzować jedynie górną pętlę. Wyblinek nie należy rozwiązywać. Luźne końce taśm, poniżej wyblinek, można wykorzystać jako „pas biodrowy”.
2. Plecak „prehistoryczny”
Jedna z najstarszych na świecie konstrukcji plecaka, a dokładniej nośnika zrolowanego wyposażenia. Gdy spodziewamy się dynamicznego ruchu, całość należy dodatkowo zabezpieczyć sznurem lub taśmą.
Do wykonania nośnika wystarczą 3 gałęzie oraz sznurek. Komfort użycia całego zestawu można podnieść poprzez zastosowanie szerokich taśm lub np. skarpet, co zaprezentowane zostało na zdjęciach.
Pierwszym krokiem jest wycięcie właściwych gałęzi; dwie z nich proste, w kształcie haków (zwróć uwagę na to, aby oba wysięgniki były odchylone pod tym samym kątem), trzecia, wygięta łukowo.
Proste gałęzie łączymy ze sobą „na sztywno” w górnej części, rozstawiając zakończenia z wysięgnikami („hakami”) na szerokość dolnej części pleców. Gałąź łukową łączymy z pionowymi poprzeczkami, wygięciem na zewnątrz. Wiązanie musi być na tyle sztywne, aby uniknąć luzów i aby połączone ze sobą części nie były w stanie obracać się w żadnej płaszczyźnie.
Następnie, do górnego wiązania poprzeczek dołączamy sznurki, taśmy, bądź skarpety, czyli ten element, który stanowić będzie „ramiona” plecaka. Również w tym przypadku pomocna okaże się wyblinka wiązana powyżej kulistego przedmiotu umieszczonego w skarpecie. Nie ma wówczas potrzeby np. jej dziurawienia, przy jednoczesnej gwarancji, że węzeł nie zsunie się pod wpływem przenoszonego ciężaru.
Gdy „ramiona” plecaka są na stałe związane z górną częścią nośnika, można dokonać pierwszej przymiarki plecaka, oplatając linki (dowiązane do skarpet) wokół dolnych łączeń gałęzi. Nie ma potrzeby dokonywania stałego wiązania. Można dzięki temu regulować nieco położenie plecaka na plecach w płaszczyźnie pionowej. Należy jednak obie linki wychodzące z dwóch stron stelaża związać na brzuchu, tak jak zapina się pas biodrowy.
Plecak jest już w zasadzie gotowy. Teraz na wysiegnikach i dolnej, łukowej gałęzi, należy umieścić zrolowane wyposażenie. Całość powinna leżeć pewnie, dociśnięta przez wysięgniki. Prezentowana na zdjęciu zawartość, poza jutowym workiem (z manierką i niezbędnikiem), nie jest wiązana w żaden sposób z drewnianą ramą. Plecak, w położeniu marszowym, prezentuje się w następujący sposób:
3. Koc zrolowany na linie
Mało popularna, podpatrzona u pana Davida Canterbury, zaskakująco wygodna metoda przenoszenia wyposażenia w zrolowanym kocu lub innym podobnym materiale. Do wykonania „plecaka” potrzebujemy koca, liny długości około 2-2,5 m lub solidnego sznura, dodatkowych dwóch sznurków, lub jak zaprezentowano na zdjęciach ekspanderów. Przed przystąpieniem do rolowania koca należy odpowiednio złożyć go „na zakładkę” (górną i dolną) i rozmieścić równomiernie sprzęt. Elementy, które muszą pozostać szybko dostępne (np. nóż, latarka, toporek, ponczo) można pozostawić na sam koniec, gdy pakunek będzie już gotowy (zrolowany). Będzie można umieścić je za ostatnim oplotem koca, nie wykorzystując „zakładki”.
Wyrównując koc i umieszczoną wewnątrz zawartość, przykładamy do jego końca złożoną na pół linę. Następnie rolujemy ściśle całość, zachowując przełamanie liny jako „ucho” wystające poza krawędź koca. Teraz pozostaje związać rulon w poprzek. Użycie w tym celu dwóch ekspanderów gwarantuje szybkość i prostotę.
„Ramiona” naszego plecaka uzyskujemy poprzez przewiązanie obu końcówek liny przez „ucho”, pozostawione z przeciwnej strony krawędzi koca.
Gotowy zasobnik, wykonany z koca i liny, w dwóch położeniach marszowych, przez oba i przez jedno ramię.
Zapewnienie szybkiego dostępu do wybranych elementów wyposażenia, tak jak na zaprezentowanym poniżej zdjęciu, zostało opisane we wstępie. Plecak można udoskonalić poprzez zrolowanie całości w folii lub innym materiale chroniącym zawartość przed deszczem. Jeszcze prostsze wydaje się być zastosowanie poncza, które w razie potrzeby narzucamy na ciało i jednocześnie na plecak, chroniąc nas samych i nasz sprzęt przed zamoknięciem.
4. Koc złożony przez plecy
W tym przypadku nie ma większej filozofii. Na kocu układamy wyposażenie tak, aby móc całość złożyć i „zamknąć” dwoma zakładkami wzdłużnymi i dwoma zakładkami skrajnymi, dokładnie jak prezentują poniższe zdjęcia:
Obwiązujemy skrajne zakładki przy pomocy linki, taśmy, czy jakiegokolwiek skrawka materiału nadającego się na oplot z węzłem. Na zdjęciu kolejny raz prezentuje wyjątkowo wygodne w użyciu, choć również ciężkie ekspandery.
Wykorzystując dwie elastyczne gumy zaopatrzone w haki, można wykonać kila wariantów łączeń skrajnych zakładek koca. Łączenia te przebiegają przez pierś. Można użyć do tego celu również jednego ekspandera. Na zdjęciu widać założenie haka dolnego wiązania o oplot górnego. Kolejna fotografia ukazuje „komorę nośną” wypełnioną ładunkiem. „Plecak” ten, choć wyjątkowo wygodny przy transportowaniu ciężkiego ładunku, średnio sprawdza się jeżeli potrzebujemy szybkiego dostępu do posiadanych w nim drobiazgów.
5. Koc złożony przez plecy i pierś
To rozwiązanie wymaga nieco więcej fatygi. Zapewnia jednak możliwość przenoszenia większych i cięższych przedmiotów na plecach oraz możliwość przenoszenia drobnego sprzętu podręcznego na piersi i na brzuchu.
W pierwszej kolejności rolujemy koc wzdłuż dłuższych boków, tak by uzyskać dwie zakładki. Jeżeli koc jest szeroki, można jedną z zakładek pozostawić nieco szerszą. Trafią do niej większe przedmioty, które przenoszone będą na plecach. Zakładki same w sobie muszą być odłożone z zapasem. Gdy w kocu znajdą się przedmioty, ich szerokość (zakładek) zmniejszy się, co może przyczynić się do wysunięcia przedmiotu i jego utraty.
Po zrolowaniu, koc składa się na pół, a oba końce ściśle ze sobą wiąże. Nie ma potrzeby wykonywać dodatkowych skrajnych zakładek. W opisywanym wariancie należy w pełni wykorzystać długość całego koca.
Po związaniu końców koca można przystąpić do wypełnienia obu przedziałów transportowych, przedniego oraz tylnego. Unosimy zakładki i rozmieszczamy sprzęt, tak by jego rozłożenie było możliwie równomierne. Przedmioty ciężkie lepiej jest umieścić bliżej związanych końców koca, czyli w dolnej części „systemu”. Ubrania i materiały świetnie nadają się do wyrównania powierzchni, uzupełnienia wolnych miejsc i izolacji krawędzi twardych przedmiotów. Następnie należy ponownie założyć zakładki, upewniając się czy ich szerokość nadal pozostaje wystarczająca do zabezpieczenia przedmiotów przed wysunięciem.
„Plecak” jest gotowy. Teraz należy założyć go na siebie, przewieszając przez ramię jak torbę. Na zdjęciu widać, jak lewą dłonią zmniejszam szerokość koca w miejscu jego złożenia na pół. Dzięki temu, po przewieszeniu koca przez pierś i plecy, można swobodnie obracać głowę w obie strony i uniknąć ciągłego kontaktu szyi z kocem. Na zdjęciu widać również dwie komory „transportowe” oraz szczeliny między zakładkami bocznymi.
Przedmioty z przedniej komory są łatwo dostępne. Nóż, jako relatywnie płaski przedmiot, można wsunąć w górną część komory. Pękata i ciężka manierka powinna znajdować się nisko, tuż nad wiązaniem. Przedmioty z tylnej komory można również dobyć bez zdejmowania koca. Jeżeli chcemy mieć pewność czy zakładka z tyłu prawidłowo zabezpiecza wyposażenie, należy cały „system” obrócić na ciele, wiązaniem w stronę brzucha..
Zasobnik z koca, przewieszony przez pierś i plecy, w położeniu marszowym:
Należy liczyć się z tym, że w trakcie przedzierania się przez gęstą roślinność lub w trakcie bardzo dynamicznych działań, istnieje ryzyko utraty wyposażenia przenoszonego z tyłu. Aby temu zapobiec tylną komorę należy przewiązać w poprzek kawałkiem sznurka, w połowie długości pleców. Można zastosować oplot krzyżakowy, który utrzyma komorę domkniętą na danej szerokości.
Zaprezentowane „plecaki” i „nosidła” są proste w wykonaniu. Nie wymagają szycia, ani dziurawienia wykorzystanych materiałów. Używanie ich, nawet przy znacznym obciążeniu, nie powinno powodować dyskomfortu. Nigdy nie zastąpią w pełni wygodnego plecaka, jednak poświęcone na ich przygotowanie czas i środki są niewspółmiernie niskie względem korzyści, które otrzymujemy wraz z szansą przenoszenia zapasów i ekwipunku.
Opracował:
Jakub F. Dorosz
UNIVERSAL SURVIVAL
Jak zawsze świetny artykuł. Co do małej popularności koca zrolowanego na linie to osobiście bardziej zaskoczył mnie plecak prehistoryczny. Rolowanie koca pokazywał choćby Les Stroud na Discovery 🙂
A widzisz, ja z kolei widziałem motyw u Canterbury. Czasu na TV niestety prawie nie mam, a szkoda bo można czasem wyhaczać nowe patenty. Pozdrawiam 😉
Pomysły genialne w swej prostocie!
Dzięki za artykuł.
To prawda, rozwiązania banalnie proste i bardzo skuteczne. Choć to nie wszystkie sposoby improwizowania plecaków. Może kiedyś rozszerzymy wątek. Pozdrawiam 🙂
No ja z kolei jestem ciekaw który z tych patentów zagra na dłuższą metę na waszej Wyprawie, czytam dalej 🙂
Witam. Ja stosowałem plecak „minutowy” czyli mieszok wykonany z wełny. Sprawdził się bardzo dobrze, choć rzecz jasna ma swoje ograniczenia. Michał używał jeszcze innego patentu. Wszystko dokładnie podsumujemy i omówimy 🙂
A mnie dla odmiany interesuję kurtka, to Helikon Trooper o ile się nie mylę?
Już ją prawię kupiłem ale jeszcze się trochę waham (cena 🙁
Szukam czegoś na pory kiedy smock to za dużo, warto wydać te 260zł?
To Gunfighter. Jestem z niej zadowolony, używam od kilku lat (chyba zakupiłem w rok po ich premierze). Jest udana pod względem kroju i materiału, choć trzeba pamiętać że to nie hardshell. Jeżeli szukasz czegoś w stylu „użytkowy więcej niż polar” to jest to dobry wybór. Opinie o nieprzemakalności są jednak przesadzone 🙂 Sprawdzi się w parze z luźnym hardsellek dając opcję dobrej termoregulacji i dostosowania do warunków i aktywności.
Dzięki, byłem pewien że to Trooper bo mają chyba identyczny krój i rozkład kieszeni, o ile udało mi się ustalić to różnicą jest podszewka z polaru.
Szukam raczej czegoś lżejszego od Gunfightera, na lato w góry, żeby zabezpieczyć się od wiatru i lżejszego deszczu.
Skoro Gunfighter daje radę już kilka lat, to i lżejszy Trooper powinien trochę posłużyć, pewnie się zdecyduje.
Jeszcze raz dzięki za odpowiedź 🙂
Powiem tak ciekawy pomysł z rolowaniem koca , czy zrobieniem nosidła lub plecaka . Ale jak pójdzie mocny deszcze to koc , plecak będzie tak mokry jak by go w wodzie zanurzył .
Racja. Jeżeli nie zabezpieczymy sprzętu przed deszczem, dokładnie tak się stanie jak wskazujesz. Nigdy improwizowany sprzęt i rozwiązania survivalowe nie będą dorównywać komfortowi i odporności sprzętu produkowanego z dobrych materiałów. Podobnie było z improwizowanymi butami, które wykonałem przed wyjazdem w Ałtaj i poddałem testom w trakcie marszu przez Syberię w tym roku. Daleko im było do jakości butów, których zwykle używam w terenie 🙂 Jednak wartość takich patentów jest oczywista w sytuacji gdy po prostu BRAK innego sprzętu, no i zawsze to wielka satysfakcja gdy samodzielnie wyczaruje się coś z niczego 🙂 Ten artykuł, jak również inne sprzęty wykonane włąsnoręcznie z podręcznych przedmiotów należy zatem traktować jak rozwiązania awaryjne. Serdecznie zapraszam do wpisów pod hasłem „improwizowane” w naszej liście tagów oraz do odwiedzenia nas na Facebooku 🙂