Znalezienie się w sytuacji survivalowej – sytuacji walki o życie, wiązać się może z koniecznością wykonywania zadań, pomimo obrażeń fizycznych. Kontuzje nóg ograniczają oczywiście zdolność przemieszczania, a tym samym szanse pozyskiwania zapasów i niezbędnych surowców lub po prostu samodzielnego ratunku.

Ciekawym przykładem walki o przetrwanie w takich okolicznościach, jest przypadek Joe Simpsona. W 1985 roku Joe, wraz ze swoim kolegą Simonem, wybrali się w Andy Peruwiańskie. Chcieli zdobyć Siula Grande, którego szczyt znajduje się na wysokości 6.344 m n.p.m. W trakcie schodzenia ze szczytu, Joe uległ wypadkowi i złamał nogę. Samodzielna próba ewakuacji wspinaczy zakończyła się tragiczną koniecznością cięcia liny i kolejnym upadkiem rannego Joe w głąb lodowej szczeliny. Simon zakładając, że Joe nie przeżył, musiał samodzielnie wycofać się do bazy. Dla rannego Joe, walka o przetrwanie rozpoczęła się na dobre właśnie od chwili drugiego upadku. Podejmując nadludzki wysiłek, udało mu się pomimo ogromnego bólu i narażenia na bezlitosne warunki atmosferyczne, doczołgać do odległego obozu u podnóża góry. Historia ta została opisana w książce „Touching the Void” („Dotykając pustki”), a następnie zekranizowana przez Kevina Macdonalda („Czekając na Joe”). Z pewnością film jest wart obejrzenia, a wypływające z niego wnioski powinny być odnoszone do maniery pokonywania terenu przez pewnego survivalowego gwiazdora z kanału Discovery… Poniżej kadry z filmu „Czekając na Joe”.

czekajac-na-joe-1
Kadr z filmu „Czekając na Joe”, reż.: Kevin Macdonald, 2003
czekajac-na-joe-2
Kadr z filmu „Czekając na Joe”, reż.: Kevin Macdonald, 2003
czekajac-na-joe-3
Kadr z filmu „Czekając na Joe”, reż.: Kevin Macdonald, 2003

Poważne kontuzje górnych kończyn skutkują radykalnym ograniczeniem możliwości wykonywania podstawowych czynności, nie wspominając już o skomplikowanych manualnie zadaniach. Podejmując prace siłowe i wykorzystując tylko jedną rękę, możemy łatwo doprowadzić do jej przeciążenia, co przyczyni się do jeszcze poważniejszego ograniczenia zdolności ruchowych.

Warto zwrócić uwagę na ten aspekt i nauczyć się wykonywać podstawowe czynności przy użyciu tylko jednej ręki, najlepiej tej, która nie jest dominującą. Sam trening, choćbyś ćwiczył możliwie realistycznie, nigdy nie odda pełni sytuacji, z racji na brak najważniejszego czynnika, bólu. Czynnik ten powinien być poddany głębokiej analizie w kontekście psycholgoii przetrwania. Dziś jednak chcę skupić się tylko na opisie wykonywania prostych prac i niezbędnych zdań.

Na początek zacznijmy od opatrzenia rannej kończymy. Tu pojawia się pierwsze pytanie, czy jesteś w stanie dobyć swoją apteczkę tylko 1 ręką? Ja, poza apteczką noszoną albo w klapie plecaka, albo w jednej z kieszeni pasa, posiadam także standardowo w kieszeniach spodni chustę trójkątną oraz folię NRC. Do tej pory nosiłem w bluzie także opatrunek osobisty, jednak ostatnie ćwiczenie przekonało mnie, by zastąpić go bandażem elastycznym

Na potrzebę ćwiczeń zaopatrzyłem się w temblak, prowizoryczne usztywnienie z rozciętej karimaty oraz stablizację ramienia do ciała, przez obwiązanie dodatkowym bandażem elastycznym. Samo wykonanie opatrunku i zabezpieczenie „rannego” przedramienia było pewnym wyzwaniem.

UWAGA: temblak prezentowany na zdjęciach nie jest opatrunkiem wykonanym wzorowo! Jest to jedynie improwizowany opatrunek wykonany przez mnie jedną ręką, przy użyciu ograniczonej ilości materiałów opatrunkowych. Pamiętaj, że umiejętności z zakresu pierwszej pomocy możesz zdobyć jedynie na kursach prowadzonych przez przeszkolonych w tym zakresie instruktorów pierwszej pomocy.

kontuzje-survival-opartywanie-1

kontuzje-survival-opartywanie-2

kontuzje-survival-opartywanie-3

kontuzje-survival-opartywanie-4

kontuzje-survival-opartywanie-5

kontuzje-survival-opartywanie-6

Dopiero kolejne prace zweryfikowały skuteczność zastosowanego temblaka. W teorii to oczywiste, ale należy zaznaczyć, że użyty w sytuacjach survivalowych opatrunek i zabezpieczenie rannej kończyny, musi różnić się od „zwykłego”. Poszkodowany nie będzie przecież statycznie oczekiwał na dotransportowanie go do lekarza. Będzie zmuszony do samodzielnego zatroszczenia się o siebie, czyli wykonywania ruchów, podejmowania wysiłku i tego wszystkiego co powoduje, że zwykły opatrunek szlag trafi już po godzinie czasu. Wniosek jest jeden – opatrunek należy wykonać raz, a porządnie. Nie ma kompromisów, w takich sytuacjach trzeba wytoczyć najcięższe „działa”. W ruch powinna pójść np srebrna taśma klejąca typu duck tape. Jej spory odcinek, odpowiednio zrolowany, załączyłem do swojej terenowej apteczki…

Opracował:
Jakub F. Dorosz
UNIVERSAL SURVIVAL

4 thoughts on “Kontuzje w survivalu – opatrywanie

  1. Mokry says:

    Ciekawy artykuł. Widać że założenie sobie temblaka wymagało nieco gimnastyki 😉 Obym nie musiał wypróbowywać czegoś takiego w praktyce 😉

    pozdrawiam

    • Jakub Dorosz says:

      Hej. Było z tym troszkę zabawy, to fakt. Również mam nadzieję, że nigdy nie będzie potrzeby walczenia z kontuzjami na odludzi i to w dodatku w pojedynkę. Niedługo kolejne artykuły. Pozdrawiam 😉

  2. zbigniew says:

    dzieki. to co nam dajesz ,to jest naprawde bardzo przydatne. w tym filmiku widac problem z samoobslugą. w zwiazku z powyzszym , od dzisiaj , będę nosił przypasowaną do siebie ,gotową zawiązaną trójkątną chustę./ nie arafatkę/.

    • Jakub Dorosz says:

      Witam. Dzięki za komentarz. Mam nadzieję że nigdy nie będziemy musieli korzystać z takich rozwiązań. Ja również stale noszę przy sobie chustę – dziesiątki zastosowań 🙂 Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *