Po napełnieniu wody na mulistej plaży wykonujemy drugi „skok” w półpustynny obszar, kierując się do oznaczonej na mapie starej, postsowieckiej osady o romantycznej nazwie Ferma nr 3. Ku naszemu zaskoczeniu nie jest ona całkowicie wyludniona. Jeszcze większym zaskoczeniem okazała się wielka gościnność okazana przez kazachską rodzinę. Następny dzień pozwolił dokonać kolejnego ciekawego znaleziska – cmentarz z grobowcami z XIX wieku. Jeden z nich dawał nam świetny cień w najgorętszych godzinach dniach, które musieliśmy po prostu przeleżeć, minimalizując w ten sposób przegrzewanie organizmu i utraty wody.

Z rejonu grobowca przedarliśmy się około 600 metrów, przez gęsto rosnące saksakuły. Pozwoliło to dotrzeć do najdalej wysuniętego w stronę pustyni zakola rzeki Żanadaria. To ostatnia szansa tankowania w pewnym zbiorniku wodny. Dalej przed nami już tylko rozsiane po okolicy niepewne studnie i okresowo wyschnięty odcinek rzeki. Pierwsza próba stresu rozpocznie się jeszcze tego dnia wieczorem.


37

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *